Obserwatorzy

poniedziałek, 23 maja 2011

Joanna Naturia Color Dziki Kasztan 222

Ostatnio szukałam ciekawego odcienia w gamie brązów, a ciężko było mi określić, o jaki odcień mi dokładnie chodzi. Chciałam brąz ale z poświatą czerwieni lub nawet fioletu i aby nie był za ciemny, czyli nie wychodził czarno.
Z marką Joanna miałam do czynienia w wersji Multi Cream Color i bardzo ceniłam sobie i farbę i przede wszystkim cenę - płaciłam za nią 6,99.

 
Po rozpatrzeniu wszystkiego, nawet chwalonego Garnier Color & Shine mroźnego kasztana (ten odcień wpadł mi w oko jak wychodzi na włosach a nie z pudełka) postanowiłam dać szansę "Naturze". Skoro Garnier nie był przeznaczony do ciemnego brązu, nie kupiłam go aby nie zrobić sobie czerni na głowie. Szukałam coś odpowiadającego do tamtego odcienia i tak trafiłam na dziki kasztan. Cena mnie skusiła jeszcze bardziej.

Farba z przystępną ceną 6zł (tyle zapłaciłam) i kolorem na próbniku wyglądającym obiecująco jest warta skuszenia się na nią. Jak widać na zdjęciu posiada tylko tubkę farby, utleniacz 6%, rękawiczki i instrukcję. Brak odzywki po farbowaniu to wielki minus.
Farbę ogólnie nakłada się bardzo przyjemnie, nie spływa i jest bardzo wydajna. Jedna starczyła mi na włosy do łopatek. Posiada bardzo mocny, nieprzyjemny zapach, na początku po nałożeniu szczypała mnie w głowę. Zaplanowałam potrzymać farbę ok 15-20min ze względu na obawy przed czarnym kolorem. Trzymałam ok 30min... Zaczytałam się w jednym blogu...
Kolor wyszedł nie za ciemny nie za jasny, po prostu jak na opakowaniu. Jako typowy kasztan jest brązem z czerwienią i rudością w jednym. Na zdjęciach wygląda jakby odrosty były jaśniejsze ale na co dzień nie widać różnicy. Odcień mi się podoba ale... Stan włosów zostawia wiele do życzenia. Na początku myślałam, że tylko końcówki mi wysuszyło ale jednak dostało się całym włosom. Mam suche włoski i leciutko matowe. Nie błyszczą jak po mojej ulubionej farbie Joanny Multi Cream Color. Niestety polecana Naturia na mnie się nie sprawdziła. A szkoda bo ma naprawdę duży wybór odcieni. Ja jej chyba na razie podziękuję.
Oto moje efekty:

włosy przed farbowaniem
po farbowaniu

z fleszem


Edit po ok 2 tygodniach. 

Nie polecam farby. Mi nie pasuje w ogóle. Włosy zaczęły wychodzić niemiłosiernie, prawie garściami. Ponad to zaczęły się coraz bardziej łamać i rozdwajać nawet już w połowie włosa (miałam do łopatek). Skończyło się wizytą u fryzjerki, która ścięła mi prawie połowę długości!!! Za to teraz wyglądają na ładnie... Ale jakim kosztem :(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz