Obserwatorzy

sobota, 20 lutego 2016

Alfaparf Evolution Of The Color 11.10

Witam Was gorąco po dłuuugiej przerwie!
 Musicie mi wybaczyć ale nie miałam po prostu czasu, weny i tematów do pisania. Taki kryzys blogowy. Nie gwarantuję Wam powrotu na pełen etat ale na pewno częściej tu zajrzę niż ostatnio. 

Dziś powracam z długim wpisem, dużą porcją fotek i wrażeniami z farbowania.
Ponieważ przez ostatnie półtora roku byłam wierna fryzjerce i rozjaśniaczowi bez amoniaku, nie miałam w planach przechodzenia na domowe farbowanie aż do dziś.
Co mnie do tego skłoniło? Ufność do fryzjera. Tak, dokładnie.
Moje włosy przeszły przez ostatni rok wiele ( były chociażby fioletowo-niebieskie - wpis będzie ). Dbałam o nie jak nie zapominałam i chodziłam regularnie co 2,5-3 miesiąca na balejaż do swojej fryzjerki. Ale one ( mimo jednego drastycznego podcięcia ) ciągle były tej samej długości i zauważałam coraz więcej minusów z balejażu. 
Fryzjerkę i salon wzięłam pod lupę na przedostatnim balejażu. Co zaobserwowałam gdy postanowiłam ciągle się tam nie zachwycać?