Obserwatorzy

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Makijaż na dziś - inspiracja Nicole Scherzinger.

Wczoraj przez przypadek znalazłam zdjęcie Nicole Scherzinger, które zainspirowało mnie do zrobienia podobnego do jej makijażu.



Makijaż idealny nawet na co dzień. Niezbyt mocny, ale wyrazisty w swój sposób. Zrezygnowałam ze sztucznych, wydłużających rzęs (ulubiona rzecz w Hollywood) i nieco grubej i wydłużonej  eyelinerem kreski za oko. No i ja nie podkreślam tak mocno brwi, nie mam czarnych włosów. Jej makijaż był na czerwony dywan mój na... zakupy :) Pierwszy raz robię coś takiego, więc proszę mojego wykonania źle nie oceniać.
Oto efekty:



Różnice widać w tym mocniejszym akcencie u Nicole.
To co ja zrobiłam to pokrycie przede wszystkim niedoskonałości i cieni korektorem Maybelline Dream Mousse Concealer. Niestety nie znam jego odcienia bo była to próbka, którą dostałam jako gratis, a na opakowaniu nie ma nazwy. Potem twarz pokryłam bronzerem Maybelline Dream Sunglow w odcieniu: "medium skintones". Poprostu nałożyłam pipetką dwie wielkie krople i roztarłam w dłoniach a następnie równomiernie nałożyłam na całą twarz szyje i dekolt (aby nie było różnicy i efektu maski). Także każdy podkład tak nakładam.


Następnie zrobiłam eyelinerem kreskę na powiece (opornie mi to zawsze idzie) i lekko uniosłam ją do góry na końcu powieki. Eyeliner firmy "krzak", kupiony gdzieś na bazarku za 1zł. Nałożyłam błyszczące cienie w trzech kolorach. Złoty jasny, ciut ciemniejszy i taki jakby beżowy. Zaznaczyłam na paletce. Zaczęłam od jaśniejszego złotego, na to pokryłam ten ciemniejszy i na koniec beżowy. Wszystko delikatnie roztarłam palcem do efektu jednolitego odcienia.



cienie od góry: ciemniejszy złoty, jaśniejszy złoty, ten jakby beżowy ( ciężko mi go określić)

Ponieważ ja nie używam sztucznych rzęs, wytuszowałm je jak dla mnie jednym z najlepszych tuszy jakie byłam w posiadaniu Maybelline Define-A-Lash (nie wodoodpornym). Efekt też jest super tym bardziej, że nie jestem posiadaczką mega długich rzęs. 


Następnie nałożyłam róż Blushable Creme Stick N.Y.C. w kolorze Pink Flash. Uwielbiam go! Jest idealny na letnią porę! Dzięki niemu polubiłam noszenie różu na policzkach. Usta zaś pomalowałam szminką Maybelline Color Sensational w odcieniu 132 Sweet Pink.

zdjęcie odcienia zapożyczyłam z tematu, który wkrótce umieszczę

A na koniec wszystko co użyłam (poza korektorem i bronzerem - zdjęcia powyżej)


Przepraszam za wygląd kasetki z cieniami ale gdy brałam aparat do ręki dorwał się do nich mój synek i pazurkami nieco rozdrapał... Ech.
   I chciałam tylko dodać, że nie myślcie, iż stać mnie na drogie kosmetyki i nie każda z Was tak się umaluje. Nie lubię za bardzo jak wiele z dziewczyn używa kosmetyków po 100zł. Nie wydam tyle na jedną rzecz nigdy w życiu, bo mi szkoda pieniędzy. Robię zakupy głównie na allegro i większość rzeczy kosztuje mnie mniej niż 15zł i to z wysyłką priorytetową! Można znaleźć perełki i to nowiutkie, z długą datą ważności. Wiele pewnie z Was myśli, że tam tylko przeterminowane. Nie prawda. To u nas w Polsce ceny tych kosmetyków są tak wysokie. Pamiętam jak siostra chwaliła mi się o kupowaniu tuszu od Diora czy Chanell i kosztuje ja to tyle co hamburger w Mc Donaldzie... Wstyd, bo u nas za cenę takiego tuszu poszlibyśmy na McDonalda z całą rodziną. Ale to takie moje spostrzeżenia. Mam nadzieję, że makijaż się podobał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.