Obserwatorzy

piątek, 13 czerwca 2014

Laminowanie włosów z Marion

Do laminowania żelatyną czy czymkolwiek innym podchodziłam sceptycznie. Jednak zawsze chciałam spróbować czegoś podobnego na moich włosach. Gdy zobaczyłam w promocji (1,99zł) saszetki od Marion do laminowania, od razu kupiłam.


Za niewielką cenę mamy złączone ze sobą dwie małe saszetki, każda po 10ml. Do tego z tyłu mamy dołączony foliowy czepek. 


Ponieważ moje końce potrafiły się puszyć, postanowiłam "wyprostować" sobie włosy tym specyfikiem.

Sam produkt ma gęstą konsystencję, jak dobra maska.


Tak wyglądały moje włosy przed. Były mocno przetłuszczone przez upał, jeszcze w nocy spociłam się niemiłosiernie. Końce tylko napuszone i podsuszone, chyba odstawię na razie odżywki Timotei...


Tak jak zalecał producent umyłam włosy szamponem i osuszyłam ręcznikiem. Na nie rozprowadziłam całą jedną saszetkę produktu. Wydawało mi się, że nie specjalnie łatwo to mi szło. Plusem jest to, że nic nie spływa z włosów. Na koniec rozczesałam mokre włosy, nałożyłam czepek i zawinęłam w ręcznik. 
Tak miałam odczekać 10 minut.
Nie wiem czy dokładnie trzymałam tyle ale na pewno z 8-9 minut było.

Włosy spłukałam potem w miarę chłodną wodą. Nie było łatwo, bo były tępe w dotyku i jakby poplątane.
W trakcie suszenia naturalnego na chwilę około 1-2 minut pomogłam sobie suszarką z ciepłym nawiewem, kierując strumień powietrza pionowo od czubka głowy w dół.

Gdy włosy były jeszcze tylko leciuteńko wilgotne pod spodem, zrobiłam fotkę...


Włosy to jeden wielki puch. Na dodatek wyglądały jak na mocno zniszczone!
Załamałam się, bo końce wydały mi się jeszcze bardziej wysuszone.

Postanowiłam jeszcze poczekać i obserwować włosy. 
Po 3 godzinach wyglądały tak:


Końce nadal suche i napuszone. Włosy wyżej są gładkie, miłe w dotyku i się nie plączą. Jednak laminowanie nie jest dla mnie. A może to proteiny w składzie? Ostatnio wszystko, co ma w składzie jakiekolwiek proteiny nie służy mi.

Nie mogąc patrzeć na te suche końcówki przetarłam je mokrą ręką, tak aby były lekko wilgotne. Potem wtarłam w nie trochę nowej odżywki Ziaja Intensywne Nawilżanie. Była to wielkość ziarna grochu, którą roztarłam w dłoniach i przejechałam gładząc włosy.
Trochę to pomogło.

Na drugi dzień włosy nadal były gładkie i miękkie i nie plątały się, a to wielki plus. Nie oceniam przetłuszczenia przy nasadzie włosów. Nie wiem tak naprawdę czy to wina laminowania czy upału.


Włosy pośrodku takie wywinięte to efekt całej nocy w gumce :P Gumka ugniata włosy akurat na tej wysokości, przez co wygląda to strasznie i tak jakby włosy były zniszczone. Ciągle się zapominam, że kucyk psuje mi fryzurę, uroki cieniowania na włosach.
Końcówki na drugi dzień były tylko lekko podsuszone, to chyba zasługa odżywki z Ziai. 
Na zdjęciu wyglądają na napuszone i bardzo suche ale wierzcie mi, w dotyku są gładsze.

Produkt ciekawy, bo jednak na swój sposób wygładza. Mi akurat nie bardzo pasowało to całe laminowanie na końcówki (same widzicie po zdjęciach), ale komuś może naprawdę ładnie wygładzić włosy.
Zapewne resztę saszetek oddam mamie. Na jej włosy i tak zużyje 3 a mi akurat tyle zostało.
Jeśli pozwoli mi przetestować na niej ten produkt, na pewno zrobię fotkę i Wam pokażę.

A Wy miałyście do czynienia z tym produktem?

Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. u mnie też to laminowanie nie wiele widocznych efektów dało. obie saszetki zużyłam na raz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam mocno przerzedzone włosy od wypadania, więc jedna naprawdę dała radę. O ile po długości włosy były nawet fajne to końce tragedia. Podobało mi się zaś to, że włosy naprawdę mi się nie plątały w kołtuny nawet na wietrze. Mogłam spokojnie rozczesać je palcami.

      Usuń
  2. Może dla Twoich włosów była to za duża dawka protein.
    Moje polubiły się z domowym laminowanie, więc mam ochotę na tą saszetkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie tak ostatnio reaguję na proteiny. Ale jak Tobie takie laminowanie służy, to śmiało próbuj.

      Usuń
  3. Miałam ten zabieg ale moich fal nie wyprostował. W sumie na to nie liczyłam. Za to włosy były niesamowicie mięciutkie i bardzo fajnie się układały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie końcówki to same włosy po długości były naprawdę fajne.

      Usuń
  4. Mam saszetke w zapasie, może w końcu zdecyduję się jej użyć, ale moje włosy są proste i dodatkowo nie przepadają za proteinami. Ale jak nie spróbuję, to się nie przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dlatego też spróbowałam. Widziałam efekty na prostych włosach i były niezłe. Niestety u mnie nie wyszło. No ale może u Ciebie będzie super.

      Usuń