Dziś pokaże Wam jak krótkie obecnie mam kłaczki i w jakim kolorze. Jest to sprany już nieco Syoss kaszmirowy ciemny blond. Odcień numer 6-1. Na żywo na pudełku wyglądał bardziej popielato.
Kolor był kładziony na nieudane farbowanie mleczną czekoladą Wellaton. To znaczy trzymałam farbę tylko 12 min bo nie chciałam zbyt ciemnych włosów na moim rudym z poziomu 8,44.
Prawie nic nie chwyciło, więc kupiłam ten Syoss.
Jeśli chodzi o samą farbę to trochę plątały mi się po niej włosy. Nie byłam do końca zadowolona. Włosy były nieco suche w dotyku. Po paru myciach to uczucie przeszło.
Tak się prezentował kolor po farbowaniu na moich rudawych włosach.
Ochłodził mi nieco tą rudość, no ale nie do końca. Najważniejsze, że włosy były już bardziej brązowe niż rude :)
A tak po 2,5 tygodniach...
Na tych zdjęciach chciałam Wam także przedstawić moją obecną długość. A właściwie żadną długość :(
Mam ścięte włoski na krócej z tyłu i lekko dłużej z przodu. Fryzjerka i tak już lekko mi wyrównała ale nadal widać różnicę. Dlatego zaczynam zapuszczanie i odżywianie. Co 3 miesiące bądź krócej obowiązkowe podcięcie końcówek bo inaczej zaczynają mi się rozdwajać. Do tego łykam Skrzypovitę, wcieram olejek rycynowy i od czasu do czasu Biowax na głowę ale o tym kiedy indziej.
Wkrótce planuję farbowanie Schwarzkopf Natural & Easy 562. Na opakowaniu piękny odcień. Jest to kolor jasny popielaty brąz niestety nie produkowany już na nasz rynek. Mi udało się zakupić go od przemiłej Pani i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze sprowadzi ten odcień jak mi się spodoba.
Oczywiście recenzja też będzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.