Dziewczyny, za to co teraz napiszę powinnam dostać solidne oberwanie w łepek i paskiem po pupie :) Jak pewnie się domyślacie farbowałam włosy znowu. Niestety kiedy na coś się uprę to zrobię wszystko aby to osiągnąć. Tak było tym razem.
Powiem krótko. Zrezygnowałam z jaśniejszego blondu.
Kolejni sprawcy dążenia do kolejnego mojego ubzduranego efektu:
źródło: Google |
Jak zapewne spodziewacie się mam obecnie nieco ciemniejsze włosy :)
Ale od początku.
Na całe to przyciemnienie miał wpływ wyłaniający się coraz bardziej najzwyklejszy glon, rude włosy u nasady i w ogóle cała ta przygoda z blondem.
Postanowiłam zrobić ombre. Zostawić jasne końce a przyciemnić górę z tym glonem.
Obejrzałam mnóstwo zdjęć, filmików i w ogóle dużo naczytałam się jak zrobić to od góry a nie tradycyjnie od dołu.
Jako pierwszego sprawcę wybrałam farbę Loreal Recital Preference 6.0 Ombrie - ciemny blond. Trafiła mi się okazja i kupiłam farbę za 9zł (wyprzedaż starej szaty graficznej).
Farbę nałożyłam na odrosty i jakby malując włosy pędzlem przeciągałam niedbale w dół do połowy (mniej więcej).
Zostawiłam na 20 minut, bo nie chciałam efektu brązu, jak to byłam straszona opiniami na Wizażu i nie tylko. Pod koniec farbowania nie podobało mi się pasemko, z którego zdrapałam farbę. Było... nie ruszone jak dla mnie. Ale pomyślałam, że to może mi się tylko wydaje.
Nie wydawało. Farba rozjaśniła moje naturalne odrosty ( także poziom 6) do poziomu 7! Reszta włosów została leciutko przyciemniona na rozjaśnionych Joanną miejscach lub nie ruszona wcale, dokładnie też do poziomu 7. No tragedia. Ombre to to nie było a i glon wychylał swe oblicze.
Załamałam się. Nie po to farbowałam! Nawet sprawdziłam czy aby na pewno farba miała dobrą datę ważności. Miała.
W przeciągu pół godziny byłam w Rossmannie i wróciłam do domu zdesperowana i z Palette N5 - ciemny blond. Tu już wiedziałam, że farba chwyci i będzie ciemno. Powtórzyłam nakładanie ale bardziej niedbale, głównie z pośpiechu i dlatego, że farby było zdecydowanie mniej.
15 minut +/- i spłukałam. Było ciemno. Bardzo nawet patrząc na poprzedni kolor włosów. Był poziom 6.
Efekt?
To kolor u nasady:
Jest nierówno. Głównie z powodu małej ilości farby Palette. Ale mi się podoba. Śmiesznie to wygląda i na chwilę obecną nie będę musiała się farbować, bo odrosty nie będą rzucać się w oczy. Ciężko dobrze to wszystko uchwycić na fotce, bo na żywo to też inaczej się prezentuje.
Włosy zostały także mocno podcięte już po Joannie. Na pech mój nożyczki okazały się stępione bo powyłaziło mi pełno białych punkcików zaraz po podcięciu. Moje dziecię się przyznało, że nożyczki do włosów użył do jakiegoś plastiku i czegoś jeszcze. Wiecie może jak naostrzyć na nowo takie nożyczki? Czy muszę kupić nowe?
I na koniec.
Dziewczyny, wiem ile przeszły moje włosy i wiem jak bardzo ucierpiały. Ale gdybym nie zrobiła tego wszystkiego, zamęczyła bym się rozmyślaniem nad ombre, nad blondem i w ogóle. Mogło by to się skończyć kiedyś drastycznie np mocnym rozjaśniaczem po całości. Jedno już wiecie na pewno, nie robić tego samego co ja!
Efekt może wydawać się nie ładny, opłakany ale ja naprawdę jestem zadowolona. Przynajmniej nie mam tak:
Może i tak w końcu przykryje to wszystko jednym kolorem ale na razie odżywianie. I to poważne. Wkrótce opiszę swoje nowe kosmetyki do włosów, które kupiłam z okazji reperacji włosów ale najpierw testy.
Pozdrawiam!
I dziękuję, że ze mną i moimi pomysłami wytrzymujecie :)
P.S. Pamiętajcie, że moje farbowania nie odbywały się aż tak dzień po dniu, jak publikuję posty. Po prostu po farbowaniu oceniałam włosy, dawałam sobie (jakiś) czas i patrzyłam czy zieleń wychodzi. Dopiero wtedy decydowałam czy opisać to na blogu już czy później, czy poczekać do kolejnego farbowania. Nie były to odstępy miesięczne ale zawsze coś tam przerwy było.
P.S. Pamiętajcie, że moje farbowania nie odbywały się aż tak dzień po dniu, jak publikuję posty. Po prostu po farbowaniu oceniałam włosy, dawałam sobie (jakiś) czas i patrzyłam czy zieleń wychodzi. Dopiero wtedy decydowałam czy opisać to na blogu już czy później, czy poczekać do kolejnego farbowania. Nie były to odstępy miesięczne ale zawsze coś tam przerwy było.
He he ja widzę, że masz jak ja z tym malowaniem włosów :) Powiem ci, ze i tak włosy wyglądają świetnie moje bardziej ucierpiały :( teraz też odżywiam maskami, olejkami i domowymi maseczkami są świetne (jajka,miód i takie tam) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :D Moje tylko tak wyglądają na zdjęciach ale są poniszczone. Końce ucierpiały najbardziej, powinnam podciąć minimum 5 cm. Nie mam serca... Teraz też będę odżywiać, powoli próbuję wszystkiego.
UsuńJa ciągle coś zmieniam z kolorem mój mąż to już szału dostaje bo ciągle coś mi nie pasuje :) jak coś z kolorem było nie tak to malowałam potrafiłam dwa razy w tygodniu bo jak mi nie pasował to patrzeć na siebie nie mogłam, więc doskonale Ciebie rozumiem. Ja jak malowałam farbami z amoniakiem to było w miarę ok ale jak położyłam Loreal Casting to miałam tak popalone włosy że szok. Teraz już nie malowałam miesiąc i mnie korci lecieć po farbę ja myślę, że u mnie to jakiegoś rodzaju uzależnienie :)
OdpowiedzUsuńNo to mnie rozumiesz jak nikt :) Nie mogę chodzić na głowie z czymś co mnie drażni albo źle wygląda. I muszę działać zawsze szybko, bo czekać też nie umiem. I nie strasz Castingiem bo ostatnio na jeden kolor zachorowałam... Ale słyszałam takie opinie o sianku po nim. Szkoda, bo jest bez amoniaku.
UsuńRobiłam kiedyś włosy tym Lorealem i u mnie nie sprawdził się. Kolor był okropny i nie mogłam na siebie patrzeć. Odkąd zaczęłam farbować farbami profesjonalnymi to już nie mam zaufania do tych drogeryjnych, ale kto wie... może kiedyś się skuszę. Ja jestem na etapie powolnego rozjaśniania włosów. Co 2 miesiące farbuję odrost na coraz jaśniejszy kolor. Wychodzi to w moim przypadku bardzo naturalnie i jak dotąd nikt nie zwrócił uwagi na ten fakt.
OdpowiedzUsuńCzasami mam jednak chwilę zwątpienia i przeglądam jakieś fiolety albo czerwienie, ale potem sobie tłumaczę, że nie po to tyle się męczę żeby to wszystko popsuć jednym farbowaniem. :)
Kolor po tym Lorealu wyszedł mi jak ludziom w necie. Patrzyłam na ciemne blondy od Loreal i one wychodzą jak poziom 7 i mi też tak wyszło. Tyle, że ja chciałam poziom 6. Ale fakt profesjonalne to profesjonalne, ale muszą być dobre. Chyba nawrócę na Matrix Color Sync lub coś innego bez amoniakowego. Co do rozjaśniania to życzę cierpliwości, bo ja takiej nie mam :) A fiolet i mi po głowie chodzi :)
UsuńWyszło całkiem naturalnie :) Ja miałam nie farbować włosów, ale jak zawsze się złamałam i już zakupiłam ( tym razem hennę) - tłumaczę sobie, że to lepsze rozwiązanie niż chodzić i się męczyć
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mi się podoba a dziś widziałam się w lustrze w sklepie i wyglądałam i czułam się świetnie!
UsuńJa już na hennę nie wrócę. Nie mam ochoty się drapać i patrzeć jak wymywa się do rudego. No i ten zapach - ble... Ale każdemu co innego służy.
Hej! :) Czekam na jakieś nowe fotki - podsumowanie włosków :) Jestem fanką Twojego odcienia - sama się przymierzam do przyciemnienia z poziomu 9 na 8. Tylko się boję co z odrostami. Twoje wychodzą rudawe? Mój naturalny odrost to latem 6, a zimą 5.
OdpowiedzUsuńPostaram się nadrobić zaległości w blogu. Ostatnio włosy były najmniejszym moim zmartwieniem. Włoski przeszły jeszcze parę farb :) Odrosty wychodzą rudawe czy na wodzie 6% czy 9%. Niestety ciężko mi się rozjaśniają stąd szukanie idealnej farby. Kiedyś miałam możliwość użycia Palette Intensive Color i tam te najjaśniejsze mają bodajże wodę 12%, ale to dla mojego skalpu oznacza mocne podrażnienie chociaż kolor jaśniejszy niż po innych farbach.
UsuńPisz kochana co tam u ciebie bo czekam jak tam twoje włosy :) moje z jasnego blondu znowu zrobiły się rude :( a miały być w kolorze średni blond więc czeka mnie znowu malowanie he he he Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ten komentarz ucieszył jak go na mailu przeczytałam. Wracam powoli. Miałam wcześniej odpisać ale dużo się u mnie w domu działo. Dziękuję za pamięć. Właśnie dla takich osób jak Ty aż chce się pisać. Pozdrawiam!
Usuń